W piątkowy wieczór nasza bohaterka
wybrała się do pobliskiego kina. Ubrała się wygodnie – w niebieskie, luźne
spodnie dresowe, obcisłą koszulkę z krótkim rękawkiem i za dużą buzę, ponieważ
miała tam spędzić jakieś sześć najbliższych godzin. Odbywał się bowiem maraton
jej ulubionej serii filmowej – „Szybcy i wściekli”. Tego dnia miały zostać
puszczone części od „Za szybcy, za wściekli”, gdyż trzy pierwsze były pokazane
dobę wcześniej.
Lila zakupiła bilet, poszła zająć
miejsce i wygodnie się na nim rozsiadła. Chwilę później usłyszała znajomy głos.
<<Nie, to nie możliwe! – pomyślała – Co on robiłby o tej porze w kinie?
Nie ma jutro przypadkiem jakiegoś treningu czy coś? A może przyszedł tu z jakąś
dziewczyną? O nie! Zauważył mnie – jęknęła – i idzie tu!>> Przerażona
zapadła się w fotel, ale wiedziała, iż nie uniknie w ten sposób nieuchronnego
spotkania z mega przystojnym Brazylijczykiem.
- Kogo ja widzę?
– uśmiechnął się do niej – Znowu na siebie wpadamy. Nie wiedziałem, że chodzi
pani na maratony filmowe.
- Ale tylko na
filmy które lubię, a tak się składa, że to moja ulubiona seria. –
odpowiedziała. – A pan?
- Tak się składa,
że ja też lubię „Szybkich i wściekłych”. Mogę się przysiąść? – spytał
niepewnie.
- Proszę. Jak to
mówią: „Think fast and live furious” – uśmiechnięta dodała.
- Myślałem, że
tylko ja to znam. Mam propozycję…
- Tak?
- Przestańmy z
tym „pan”, „pani”. Nie ma przecież między nami takiej znowu dużej różnicy
wieku, prawda? – zapytał – Przepraszam, trochę się zapędziłem, kobiet o wiek
się nie pyta – zawstydził się.
- Dla mnie to nie
problem. Jestem od ciebie młodsza o pięć i pół roku.
- A więc rocznik ‘95?
- Podobno
najlepszy – dodała z figlarnym uśmieszkiem i zaczął się seans.
Z ciekawością oglądali maraton,
który oboje niesamowicie wciągnął. Nie przeszkadzało im to jednak w żwawych
dyskusjach.
- A więc, Lili,
opowiedz mi coś o sobie. Przecież ja nawet nie wiem z jakiego jesteś kraju –
nalegał.
- A może
zgadniesz, piłkarzyku? – podpuszczała go – Dam ci 3 szanse.
- Ok. Po twoim
akcencie wnioskuję, iż pochodzisz z Europy… - pokiwała głową, potwierdzając –
Niemką nie jesteś…
- Skąd pewność?
- To proste.
Niemki są brzydkie. – odparł, wywołując tym samym rumieniec na twarzy
dziewczyny – Greczynka?
- Próbuj dalej.
- Włoszka?
- Ostatnia szansa
– skwitowała z szelmowskim uśmieszkiem.
- Już wiem. –
zamyślił się – Jesteś ładna, mądra, masz świetny akcent… Musisz być Polką!
- Bingo! Wiesz,
nie spodziewałam się, że zgadniesz – powiedziała, będąc pod wrażeniem.
Liliana opowiedziała mu o swoim
rodzinnym mieście, o tym, jakie piękne są Góry Izerskie, ile fajnych miejsc
jest w pobliżu. Chłopak był nią oczarowany. Dobrze czuli się w swoim
towarzystwie, swobodnie, dlatego nie można się dziwić, że pod koniec siódmej
części zapytał, czy nie miałaby ochoty kiedyś z nim wyjść.
- Ale to takie
czysto koleżeńskie spotkanie? Nie żadna randka? – wolała się upewnić.
- Zobaczymy. –
powiedział tajemniczo – To zależy od ciebie.
- Czyżby?
- No tak, każda
prawdziwa randka kończy się przynajmniej buziakiem w policzek – rzekł
podkreślając słowo „przynajmniej”.
- Czyli czysto
koleżeńskie. – dodała pewna siebie – W takim razie jestem wolna w niedzielę. Oczywiście jeśli ci to pasuje.
- Pewnie – odparł
uradowany.
- To może w tej
kawiarni, w której na siebie już kiedyś wpadliśmy? Na przykład o 15:00?
- Mi pasuje. Już
się nie mogę doczekać.
- Do zobaczenia.
W
niedzielę panna Fox założyła beżową, zwiewną sukienkę maxi, czarne baleriny i
torebkę, po czym starannie wytuszowała swoje przedługie rzęsy, a o w pół do
trzeciej była już gotowa. Niespiesznym krokiem udała się w umówione miejsce, a
serce waliło jej jak oszalałe. No w końcu nie co dzień umawia się z piłkarzami
światowej sławy.
W tym czasie poddenerwowany
Brazylijczyk siedział już przy stoliku i wyczekiwał ślicznej Polki.
<<Jest świetna. Taka spokojna i zadziorna za razem. Ma charakterek, jest
pewna siebie.>> - marzył, gdy nagle spostrzegł w wejściu j ą. Stała tam i szukała go wzrokiem.
<<I na szczęście znalazła>> - pomyślał.
- Cześć –
przywitał ją, wstając z miejsca.
- Hej – odrzekła
i go przytuliła.
- U, a za co to?
- Nie podoba ci
się, że jestem miła? – zapytała przewrotnie.
- Skądże, ale
właśnie zdałem sobie sprawę, że to, że jeszcze nigdy nie nawiązałem znajomości
z żadną Polką było moim największym życiowym błędem.
- Uwierz mi, nie
musisz się zamęczać. Nie wszystkie Polki są takie jak ja – zapewniła.
- Wiem. Ty jesteś
jedyna w swoim rodzaju. – próbował ją oczarować – To co? Latte?
- Poproszę.
Ney zamówił kawę, po czym oddali się
ciekawym rozmowom. Z początku było trochę niezręcznie, ale wstydliwość dość
szybko ustąpiła pola fascynacji. Po godzinie piłkarz zaproponował, aby
przenieśli się w inne miejsce. Stwierdził, że pokaże Lili swoją ulubioną
knajpkę w pobliżu. Od razu ostrzegł ją, by nie nastawiała się na zbytni luksus,
na co ona tylko się szeroko uśmiechnęła i odrzekła, iż księżniczką to ona nie
jest. I ze świetnymi nastrojami wyruszyli w drogę. Zatrzymali się w pobliżu
deptaka, gdzie w małej budce chłopak zakupił dwa kebaby, a następnie udali się
w kierunku plaży i przysiedli na jednej ze znajdujących się w zacisznym miejscu
ławek.
- Wiesz, nie
spodziewałam się, że jadasz takie rzeczy. – zaczęła nieśmiało – Myślałam, że
możecie jeść tylko zdrowe produkty…
- Niby tak, ale
dzisiaj mam dyspensę. A smakowało?
- Tak. Ja lubię
takie rzeczy.
- Dobrze
wiedzieć. Zapamiętam na przyszłość. – posłał jej jeden z tych zmiękczających
serce uśmiechów i niespodziewanie złapał ją za prawy nadgarstek – Pokaż no te
swoje tatuaże. – dokładnie się przyjrzał temu na prawym nadgarstku – Czemu
akurat taki i kiedy go zrobiłaś?
- Ciekawski
jesteś, co? – przygryzła wargę – Ten – pokazała na prawy nadgarstek – był
pierwszy. Zrobiłam go we Wrocławiu, na pierwszym roku studiów. Miał mi
przypominać, żeby czerpać z życia garściami, dlatego napis „There’s only one life”.
Zastanawiałam się czy ma brzmieć tak, czy „You only live once”, ale stwierdziłam,
że YOLO jest już zbyt promowane w mediach.
- Siostry
Kardashian – odparł jakby czytając jej w myślach.
- Dokładnie. No a
ten – wyciągnęła w jego stronę drugą rękę, na której widniała sentencja „A PRAYER FOR THE WILD AT HEART
KEPT IN CAGES” – pojawił się po powrocie z
wymiany studenckiej.
- Już gdzieś taki
widziałem… - zamyślił się – Angelina Jolie chyba ma taki sam i w tym samym
miejscu.
- Tak. – odparła
spokojnie – To od niej zaczerpnęłam ten tekst. Przez wiele lat był mi bliski.
Były takie chwile, kiedy czułam się jak w złotej klatce. Ale to już przeszłość
– rozpromieniła się uśmiechając i założyła niesforny kosmyk za ucho.
- A to co? –
zapytał zdezorientowany – Obrączka? Masz męża?!
- Nie, spokojnie.
– rzekła najwyraźniej rozśmieszona tymi słowami – Gdybym miała męża, to przecież
mieszkałabym z nim. To tylko pierścionek, który dostałam od babci. O, widzisz?
Tu są trzy oczka – sprostowała.
- Uff.. Już się
przestraszyłem.
Po jakiejś godzince Júnior
postanowił ją odprowadzić. Choć przyszło mu się trudno z nią rozstawać, nie miał
wyjścia. Ona szła rano do pracy, on miał wcześnie trening.
- Dzięki za udane
popołudnie… i wieczór – powiedziała Lila.
- Tak, troszkę
nam zeszło. No, ale widzę, że jesteś zadowolona, nie uciekłaś wcześniej, więc
chyba nie była to taka zła randka?
- Nie, to
przecież wcale nie była randka – nie omieszkała mu nie przypomnieć ich
ostatniej rozmowy.
- W takim razie
jeszcze nie wiadomo. Jeszcze się nie rozstaliśmy. – posłał jej figlarne
spojrzenie, Boże, nawet jego przecudne oczy się uśmiechały – Mam w środę mecz i
muszę być szczęśliwy, żeby wygrać… Chyba nie chcesz, żebyśmy odpadli z
rywalizacji? – spytał z miną zbitego psiaka.
- Bierzesz mnie
na litość! Ale niech będzie. Chodź tu. – i pocałowała go delikatnie w policzek
– Happy?
- Tak. A wiesz,
może moglibyśmy się jeszcze jakość spotkać?
- Czemu nie –
stwierdziła, sprawiając mu tym samym ogromną przyjemność.
- To może dałabyś
mi swój numer?- zapytał z nadzieją.
- Nic z tego. Jak
go chcesz zdobyć, musisz się bardziej postarać! – rzuciła uśmiechnięta, znikając
na klatce schodowej apartamentowca.
- Co za
dziewczyna – westchnął po portugalsku i już zaczął obmyślać jakby tu zdobyć
ten, wydawało mu się, że najważniejszy w jego życiu, numer.
Hejka wszystkim!
Wrzucam kolejny rozdział do poczytania. :)
Mam nadzieję, że choć troszkę się spodoba.
Obiecuję, że kolejny pojawi się jeszcze przed weekendem - oczywiście, jeśli nadal będziecie tego chciały. :D
Bardzo proszę o komentarze, bo bardzo mnie motywują.
Papa kochane :*
A jednak randka ;D rozdział cudny wręcz, "Co za dziewczyna " zgadzam się z Juniorem. ;D kochana czekam na kolejny rozdział. <3 / tudopassa
OdpowiedzUsuńNo wiesz, Ney musiał być szczęśliwy przed meczem, heh. :-D I dziękuję bardzo :-* Kolejny w piątek <3
UsuńBoski rozdział *-* <3/ neyforever18
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuń