niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział VII czyli przepustka do nieba

            Nazajutrz wieczorem Lila wzięła szybki prysznic, założyła klubową koszulkę (o dziwo w połączeniu granatu i bordo było jej do twarzy – przypadek? nie sądzę), ciemne dżinsy i czarne conversy. Wysuszyła włosy i migiem zrobiła sobie make-up (a może właściwie no-make-up?). Na godzinę przed rozpoczęciem ćwierćfinału była gotowa i wyruszyła na przystanek, gdzie już czekali na nią Olimpia oraz Filip.
            Po okazaniu swoich wejściówek, szybko zajęli należne im miejsca. Siedzieli w pobliżu narzeczonej Cristiana Tello, a w oddali zauważyli zbliżającą się Shakirę z Milanem.
            W końcu na boisko wyszli piłkarze obu drużyn. Mecz od początku zapowiadał się dosyć ekscytująco – w końcu było o co walczyć. Już w piątej minucie da Silva Santos Jr. strzelił gola, a kiedy całe trybuny oszalały, on z ogromnym uśmiechem na twarzy popatrzył w stronę naszej bohaterki, która od razu się speszyła i oblała rumieńcem. Dobrze wiedziała, że podczas ich randki coś zaiskrzyło. Nie miała jednak wystarczającej odwagi, by spróbować dopuścić do siebie tę myśl.
            <<Co ja sobie ubzdurałam? – skarciła się w duchu – Myślałam, że on patrzy na mnie? Ty idiotko! Przecież on mógłby mieć każdą, więc niby dlaczego chciałby mieć ciebie?! Po prostu uśmiechnął się do publiczności. Cieszył się z pięknego strzału, który był przecież nie do obronienia… O Boże, jaka ja jestem głupia i naiwna…>>
            Po trzech minutach doliczonego do drugiej połowy czasu, kibice Blaugrany mogli odetchnąć z ulgą. Nie było to łatwe spotkanie, co to, to nie, lecz ostateczny wynik 3:2 był satysfakcjonujący. Kiedy, zmęczona oglądaniem widowiska sportowego Olka, pożegnała się z przyjaciółką i zaciągnęła Fifiego w stronę wyjścia, Liliana udała się w kierunku szatni, by z całego serca pogratulować chłopakom – w końcu odwalili kawał dobrej roboty.
            W pomieszczeniu zastały ją – hmm…nazwijmy to – „dzikie harce”. Jak widać piłkarze bardzo się cieszyli z rezultatu meczu, bo przeciwnik był mocny. Szczerze mówiąc, to aż dziw, że spotkali się z Realem Madryt już w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Ale na szczęście wygrali – oczywiście na nieszczęście madrydistów. Przywitała ją fala okrzyków radości. Gerard właśnie leciał z nożycami wyciąć kawałek siatki z bramki, Ney i Dani tańczyli, podśpiewując przy tym „Tchu Tcha Tcha”. Zdali sobie sprawę z obecności dziewczyny dopiero, kiedy usłyszeli jak gratuluje Xaviemu. Natychmiast do niej podbiegli.
- Hej Lil, jak ci się podobała moja bramka? – zapytał szczerząc swoje idealnie białe zęby Júnior.
- Ha, gdyby nie moje dośrodkowanie, to guzik by było z tej twojej bramki – zaśmiał się Alves.
- Spokojnie chłopcy. Przyszłam tu, ażeby wam pogratulować, a nie rozsądzać spory.
            Próbowała ostudzić ich entuzjazm, ale niestety nieskutecznie, bo gdy tylko usłyszeli od trenera, że w nagrodę zabiera ich do klubu, na nowo zaczęli hałasować.
- No, Lili, leć szybko do domu się przebrać. Idziesz z nami świętować – poinformował ją Hernández.
- Nie mogę. Jest już późno, a ja muszę być o wpół do dziewiątej w pracy.
- Spokojnie. Już to załatwiłem – zdawał się być dumny z tego, czego dokonał.
- Jak to? – niedowierzała.
- Rozmawiałem z mamą i ustaliliśmy, że jeśli dziś wygramy, to jutro masz wolne, żebyś mogła z nami bez obaw świętować. W końcu musisz przyznać, że wygrana z naszym odwiecznym wrogiem i wyeliminowanie go z dalszej gry w Champions League jest powodem do radości.
- No tak… Ale w co ja mam się niby ubrać? – zapytała, zdając sobie sprawę z tego, że nie wie, czego można się po takiej imprezie spodziewać.
- Najlepiej załóż mini i szpilki – szepnął z figlarnym uśmiechem zawodnik z nr 11.
- O tak! Dawno nie mieliśmy żadnej wolnej dziewczyny na imprezie – wtórował mu Messi.
- Nie, ta impreza to chyba nie dla mnie – rzekła smutno.
- Daj spokój, Lil. Bez ciebie nie świętujemy. W końcu to dzięki twoim przepysznym pierogom dostaliśmy takiego kopa. – powiedział z niemal błagalnym wzrokiem, wracający Piqué – Leć się szybko przebrać i spotkamy się przed klubem. I lepiej, żebyś się tam pojawiła – dodał po chwili namysłu, spoglądając ze złośliwym uśmieszkiem na zdobywcę dzisiejszego pierwszego gola.
            Dziewczyna posłuchała piłkarza i niecałe pół godziny później zbliżała się do wyznaczonego klubu. Ubrana w czarną sukienkę bez rękawków z częściowo odsłoniętymi plecami, która kończyła się tuż przed połową jej szczupłego uda oraz czarne szpilki, nie mogła dotrzeć tam niezauważona. Na jej widok chłopcy oniemieli. Dotąd widzieli ją tylko w dosyć sportowym wydaniu. A teraz?
- Wow, nie wiedziałem, że mamy takie ładne fanki – rzucił rozmarzony Dani.
- Spokojnie Dani, bo ci gałki z oczu wylecą – śmiał się z niego Munir.
            W wesołych nastrojach weszli do klubu i od razu zamówili do loży VIP drinki. Wszyscy się cieszyli, tańczyli, a nasza Polka od jednego partnera trafiała w objęcia innego. Zmęczona tym ciągłym wysiłkiem, wyrwała się w końcu z objęć piłkarzy i siadła na  kanapie obok Neymara.
- I jak ci się podobał mecz? – zapytał niespodziewanie.
- Świetny. Naprawdę się postaraliście – dodała z uśmiechem.
- Staramy się jak możemy, żeby tylko nasi fani byli szczęśliwi… A ty jesteś szczęśliwa? Tak w ogóle. Z przeprowadzki?
- Chyba tak. Trudno mi się przyzwyczaić do obcego kraju, poznawać nowe miejsca, nowych ludzi, ale szczerze mówiąc, nie jest tak źle…
- Nie tęsknisz?
- Tęsknię. – westchnęła – Za rodziną, przyjaciółmi, znanymi miejscami, moim kochanym miasteczkiem…

            Nostalgiczny nastrój dał się we znaki pannie Fox, toteż razem z zawodnikami zaczęła pić kieliszek za kieliszkiem. Rozmawiali, śmiali się, opowiadali anegdoty i różne kawały. Nic więcej z tego wieczoru nie zapamiętała. Ostatni widok, jaki pamięta, to wlepiający w nią te swoja śliczne brązowe oczy Brazylijczyk…







*******
Witam kochane czytelniczki! :*
Podrzucam Wam kolejny rozdział do czytania.
Nie jestem z niego zadowolona, ale niezbyt miałam pomysł na dalszą część...
Czekam na komentarze, bo bardzo mnie motywują. :D
Mogę Wam jeszcze zdradzić, że niedługo nasza bohaterka będzie zmuszona do wyjazdu...
Mam nadzieję, że choć troszkę Was zainteresowałam. :p
Do kolejnego wpisu! <3

7 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział :* Zazdroszcze ci tego... Hmm jak by to nazwać? O! Władania słowami! Po prostu piszesz genialne opowiadanie <3 <3 <3 z niecierpliwością czekam na nexta :*** <3 / neyforever18

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, kochana. To ja zazdroszczę Tobie! Twoje opowiadanie jest genialne! :D Dziękuję za tak ciepłe słowa i cieszę się, że czekasz. :* Kolejny powinien pojawić się we wtorek albo środę. :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Święty rozdział i szykuje się świetne opowiadanie, to będzie cudeńko. To z jak piszesz, no cóż nie da się tego opisać. Z wielką przyjemnością czytam każdy rozdział i kiedy go skończę jestem głodna kolejnego. <3 /tudopassa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo... Dziękuję :* Wzruszyłam się ;) Cieszę się, że się podoba :D

      Usuń
  4. Świetnie masz talent nigdy nie przestawaj pisać :*
    Kiedy next? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* A next powinien pojawić się jutro. Przed albo w przerwie meczu ;)

      Usuń