niedziela, 25 stycznia 2015

Epilog

            Na tym narrator kończy opowiadanie tej historii. Ma jednocześnie nadzieję, że się podobała. A nasi bohaterzy? Państwo da Silva Santos są szczęśliwi. Mieszkają w pięknym domku w Castelldefels. Ney dalej gra dla Dumy Katalonii, za ostatni sezon został uhonorowany Złotą Piłką (narrator nie chce nawet dopuszczać do siebie myśli, że ktoś może nie wiedzieć, co to za nagroda!), a Lili spędza ostatnie chwile w aptece. Dlaczego? – z pewnością zapytacie. A no dlatego, że już coraz bliżej do rozwiązania. Tak, otóż to. Nasi bohaterowie odliczają ostatnie dni do przyjścia na świat owocu ich wielkiej miłości – dziewczynki, dla której przeszczęśliwy Davii Lucca wybrał już pierwsze imię – Stella.


And they lived happily ever after…





*****

No więc tak...
Jest to już ostatni wpis na tym blogu.
Teraz już formalnie mogę uznać opowiadanie
"Nigdy nie przestawaj się uśmiechać" za zakończony.
Z jednej strony się cieszę, bo była to świetna przygoda.
"Poznałam" kilka fajnych osób,
przeczytałam wiele rozdziałów i opowiadań,
które dostarczyły mi wielu pozytywnych emocji
oraz poniekąd inspiracji. ;D
Z drugiej jednak strony łezka mi się w oku kręci... :')
A kręci się, bo zostałam tak ciepło przyjęta w tym świecie.
Pojawiło się mnóstwo pozytywnych i bardzo miłych opinii.
Chciałabym więc z tego miejsca bardzo podziękować wszystkim czytającym, a przede wszystkim komentującym, którzy pokazywali, że mam dla kogo pisać.
Dziękuję też znajomym z photobloga, którzy znają mnie jako lilka1899.
Wasze wpisy dodawały mi motywacji. <3
Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony,
jeśli wyróżnię 2 osoby, które długo wytrzymały ze mną i z tym opowiadaniem. ;)
Mam tutaj na myśli dziewczyny, które podpisują się jako
neyforever18 oraz tudopassa.
Dziewczyny, bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję,
że tu byłyście i mnie wspierałyście.
Nie spodziewałam się, że wytrzymacie tu tak długo. ^^
Jednocześnie zaczynam, a właściwie już zaczęłam nowe opowiadanie
i mam nadzieję, że wszyscy będziecie się pojawiać na
Liczę na opinie. ;)
Dziękuję Wam wszystkim, że tu byliście
 i jednocześnie proszę, żeby każdy, kto czytał,
nawet, jeśli już długo po zakończeniu bloga,
zostawił po sobie ślad w postaci komentarza. :D
Byłabym bardzo wdzięczna. :)
No to tak...
Buziaczki dla wszystkich i uściski.
Pamiętajcie, że Was kocham i nadal będę działać na bloggerze. <3
Mam jeszcze kilka pomysłów na historie, więc myślę, że ta przygoda z pisaniem szybko się nie zakończy. *_*
No to jeszcze raz buźka i trzymajcie się, robaczki. ;*******

~Na zawsze Wasza, Lilka <3

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział XXI ale czy aby na pewno?

„I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. KONIEC”

            Nie, no. Narrator nie chce rozwścieczyć czytelnika, więc doda jeszcze parę faktów z życia naszej głównej bohaterki.
            Tak, więc… Następnego lata odbył się bardzo ważny turniej piłkarski, a mianowicie FIFA World Cup 2018. W finale zmierzyły się reprezentacje Brazylii oraz Argentyny. Wygrali przedstawiciele ojczyzny Pelégo. Tydzień po finale w Rosji do Świeradowa najechały tłumy. Wszyscy dostali zakwaterowanie w zaprzyjaźnionych młodym hotelach, aby spokojnie i radośnie spędzić czas, tak ważny czas dla Neymara i Liliany. Mieli oni bowiem pobrać się właśnie w miejscowości, z której pochodziła panna młoda.
            Goście weselni mieli zabawić w Dolinie Młodości trzy dni. Ceremonia zaślubin odbywała się w pięknie udekorowanym kościele. Potem miano się udać do jednego z hoteli na wesele. Nazajutrz miejsce miały równie huczne jak wesele poprawiny, a wieczorem prawie 300 zaproszonych osób poszło na stadion miejski, na koncert, po którym odbył się przepiękny pokaz fajerwerków.
            Pewnie dziwi was te 300 osób? Cóż poradzić? Zarówno Lilka, jak i Ney mają spore rodziny. Doliczcie sobie do tego ich katalońskich przyjaciół, chłopaków z drużyny i sztabu szkoleniowego + ich osoby towarzyszące, a nie zapominajcie, że Neymar Jr. regularnie gra nie tylko w FCB, ale także w reprezentacji Brazylii… Zna też wielu piłkarzy, z którymi się kumpluje. Lili też ma wielu znajomych – a to z liceum, a to ze studiów, a to z wymiany studenckiej… I co? Wyjdzie z 300 osób! Dlatego nie wystarczyło, że - jeszcze wówczas – narzeczeni zarezerwowali cały hotel, w którym odbywało się wesele. Musieli znaleźć więcej pokoi. Na szczęście właściciel obiektu miał w posiadaniu jeszcze jeden hotel i pensjonat. Nie było więc problemu z noclegami.

            Oprócz zakwaterowania, opłacenia biletów na miejsce zaślubin, przybyli dostali drobne prezenty, ale narrator nie wie, co tam było, bo nie jest osobą wścibską i nie zagląda do czyichś toreb. Może jednak zdradzić, iż świadkami na ślubie państwa da Silva zostali Olimpia Stur oraz Dani Alves. Ponadto obrączki zakochanych niósł Davii Lucca da Silva, a państwo młodzi udali się w podróż poślubną na wyspę Orust w Szwecji, a następnie na poleconą im przez Kourtney i Scotta Disicka (tak, tak, oni też są ich przyjaciółmi i jeśli już koniecznie chcecie wiedzieć, byli na weselu) grecką wyspę Mykonos.








CZYTASZ=KOMENTUJESZ

***

I tak oto dobrnęliśmy do ostatniego rozdziału
"Nigdy nie przestawaj się uśmiechać".
Mamy oczko, hehe. ;)
Jutro dodam epilog, ale ostrzegam, że będzie króciutki.
W ogóle rozdział miał się pojawić w poniedziałek,
lecz jestem w świetnym nastroju pomeczowym
i dodaję dziś. ;*
Mam nadzieję, że nie urwiecie mi głowy za to, że kończę już opo.
Po prostu nie mam pomysłu na dalszą część, 
a takie pisanie na siłę nie jest chyba dobrym pomysłem...
No dobra, to jeszcze się nie żegnam, bo szybko tu wrócę
i wtedy zrobię sobie takie małe podsumowanie.
Do epilogu, robaczki <3