sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział IX czyli trochę strzelaniny nikomu nie zaszkodziło (podobno)

            Kiedy nastał piątek, młody piłkarz nie mógł się na niczym skupić. Z niecierpliwością czekał aż skończy się trening, a zegar wybije piątą po południu. Nie mógł się doczekać spotkania z Lili. <<Całe szczęście, że się zgodziła na tę randkę. Wiem, że jest coś między nami i ona też to  na pewno czuje… - zamyślił się – Przecież, gdybym był jej obojętny, to nie spotykałaby się ze mną, nie przychodziłaby na mecze… Ależ ona jest zabójcza. – rozmarzył się – Uwielbia piłkę nożną, kocha Barçę, wie co to spalony, ma dwa tatuaże, jest miła, wesoła, odważna, pewna siebie i na dodatek taka z niej ślicznotka. Kobieta-ideał – skwitował.>>
            Przed trzecią Neymar wysłał jej SMSa z informacją, by ubrała się wygodnie i raczej na sportowo, bo przygotował coś specjalnego na ich randkę.
            Punkt 17:00 Liliana w dżinsowych szortach, brzoskwiniowej koszulce na ramiączkach i tegoż samego koloru trampach pojawiła się przed wejściem do apartamentowca, w którym mieszkała. Brazylijczyk natychmiast do niej podbiegł i serdecznie ją uściskał.
- Pewnie nic nie jadłaś? – zapytał opiekuńczym tonem – Dlatego zabieram cię do fajnej knajpki. Chodź – i pociągnął ją w stronę czarnego jak noc Mustanga Shelby GT500.
- Czekaj… My tym mamy jechać? – ledwie wydukała, niedowierzając oczom.
- Taki miałem zamiar. Coś nie tak?
- Nie, tylko nigdy nie przypuszczałam, że przejadę się takim przepięknym autem… - odpowiedziała nie kryjąc zachwytu.
            Po około pół godzinie jazdy byli już w owym lokalu, mieszczącym się na przedmieściach. Po sytym posiłku i towarzyszącym mu rozmowom nadszedł czas na kolejny punkt programu. Dziewczyna osłupiała, widząc ogromny napis na budynku, głoszący: „strzelnica”.
- Czy ty zwariowałeś? – niemal krzyknęła do Brazylijczyka.
- Tak. Na twoim punkcie. – rzucił kokieteryjnie, a dziewczyna się zarumieniła – Nie daj się prosić, będzie fajnie.
            I okazało się, że miał rację. Kiedy Lila podeszła do broni, ten chciał ją nauczyć strzelać, więc podszedł do niej od tyłu, chwycił za nadgarstki, przesunął palcami po jej dłoniach i pomógł nacisnąć spust. Nie był to może strzał w dziesiątkę, ale przecież to nie o to chodziło. Mieli się dobrze bawić w swoim towarzystwie.
- Zaczyna się ściemniać – zauważyła Polka.
- No to jedziemy – i z wielkim uśmiechem na ustach rzucił jej kluczyki.
- Co to ma znaczyć? – zapytała z głupią miną.
- Myślałem, że zechcesz poprowadzić.
- No pewnie, ale jesteś tego pewien? Nie boisz się?
- Przecież masz prawko, a poza tym ufam ci – dodał słodko.
- Ok. Ale skoro mieliśmy dzisiaj taki udany wieczór, to co powiesz na więcej emocji? – kusiła – Pokażę ci mój sposób na adrenalinę.
- Czemu nie?
- Dobra. W takim razie muszę zadzwonić. – po chwili oczekiwania ktoś odebrał połączenie przychodzące – Hej, Vin. Za 10 minut bądź przed schronem. Potrzebuję paru rzeczy z auta. – rozłączyła się – Tylko proszę, obiecaj mi, że to, co się stanie, nie zmieni twojego nastawienia do mnie. To jest całkiem legalne.
- Ale co to za rozrywka?
- Cotygodniowe wyścigi uliczne organizowane przez miejscową policję.
- I ty chcesz się ścigać?!
- Jeśli się zgodzisz… W końcu to twoje auto – rzekła niepewnie.
- Och, no dobra. Raz kozie śmierć.
- Jesteś kochany. – przytuliła go i wykonała kolejny telefon – Hejka, Dom. Ustaw mi wyścig… Jadę Shelby, wersja fabryczna, 750KM… Ok, ale jeszcze jeden warunek – jadę z pasażerem… W takim razie tysiąc –  skończyła.
- Więc ścigamy się na kasę?
- Mhm.. Dzielimy się po połowie – i ruszyli.
            Po chwili zatrzymali się przed warsztatem Dominica. Vincent już czekał przed wejściem. Na widok auta, zatkało go.
- Pożyczony – rzuciła z uśmiechem dziewczyna.
            Wzięła ze swojego Mitsubishi dwie bluzy z kapturami i 2 pary okularów – przecież nikt nie mógł poznać Neya. Poleciła mu szybko zarzucić na siebie ciuch, sama założyła swoją przygotowaną specjalnie na wyścigi czarną, długą bluzę z naszywkami od Local Heroes.
            Kiedy dotarli na miejsce wyścigów, Liliana zatrzymała Forda. Wyjęła ze spodni legitymację, uprawniającą do wyścigów i 1000 euro. Wysiadła z auta, podeszła do Doma i dała mu kasę.
- Dobra. Tu jest ten koleś. – wskazał na blondyna opierającego się o maskę swojej Mazdy – Ma NOS, ale gość to żółtodziób i z pewnością użyje go…
- Na początku – przerwała mu i wróciła do samochodu, w którym czekał Júnior.
            Wygodnie się usadowiła na fotelu, podjechała do linii startowej, kiwnęła głową do konkurenta i poleciła pasażerowi, żeby zapiął pasy.
- Szykuj się – posłała mu ogromny uśmiech, dodając w tym samym momencie gazu.
            I już jechali. Lil przyspieszała, a Ney, widząc, że facet w Mazdzie ich wyprzedza, nie omieszkał zwrócić jej na to uwagi, na co usłyszał w odpowiedzi jedynie dwa słowa:
- Zbyt wcześnie – odrzekła z przekąsem.
            Jak się okazało, miała rację, bo ona jeszcze nie osiągnęła maksymalnej prędkości, a koleś już zwalniał. Teraz nie był w stanie jej pokonać. Szybko go wyprzedziła i dotarła do mety o jakieś 25 sekund wcześniej.
- Wow, chyba wygraliśmy. – powiedział zdziwiony piłkarz – To z pewnością nie był twój pierwszy wyścig – dziewczyna potwierdziła to ruchem głowy.
- Czekaj, lecę po naszą kasę.
            Fox biegiem wróciła do swojego towarzysza i uśmiechając się promiennie, z dumą wręczyła mu pięć stów.
            Podjechali jeszcze na chwilę pod warsztat, gdzie zostawili „kamuflaż”. Zamienili się miejscami i da Silva odwiózł piękną farmaceutkę do domu.
- Dzięki za wspaniały wieczór – powiedziała, całując go w policzek.
- To ja dziękuję, że się zgodziłaś ze mną spotkać. – posłał jej jeden z tych swoich przeuroczych uśmiechów – Do rychłego zobaczenia?
- Może… Pa – rzuciła w jego stronę i wbiegła na klatkę schodową.
            Chłopak ruszył w kierunku swojego domu. Był oczarowany brunetką. Miał nadzieję, że niedługo znowu się spotkają. Najlepiej jeszcze przed środowym meczem. Nie spodziewał się jednak, że coś miało pokrzyżować jego plany…









*******
Witam wszystkich! :D
Jak obiecałam, dodaję kolejną część mojego opowiadania.
Nie wiem, czy się komuś spodoba, ale cóż...
Proszę o szczere opinie. :)
Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy.
I troszkę ktoś namiesza :p
Komentujcie, robaczki!!! :*

12 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny jak każdy poprzedni. ;*
    Troszkę się w nim działo, dużo adrenaliny dla twoich bohaterów, fajnie, fajnie. Zmartwiłaś mnie tym, że ktoś namiesza ;( no ale cóż wiecznie kolorowo być nie może.
    Kiedy dodasz kolejną część? ;*/ tudopassa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę za dużo zdradzać, ale spokojnie - nie będzie tak źle. A namiesza kilka osób, które już w tym opo się pojawiło. :p Cóż, Lili po prostu nie może odmówić pewnej osobie wyjazdu...
      A co do kolejnej części, to jeszcze nie wiem... Postaram się może we wtorek, a jeśli nie, to dopiero w czwartek, bo mam lekki zawrót głowy ze szkołą - wiesz, koniec semestru i trzeba kilka rzeczy poprawić ;) A chciałabyś kolejny? :*

      Usuń
    2. Rozumiem i nie naciskam żebyś cokolwiek ujawniała, będę miała radość przy czytaniu i odgadnięciu tej zagadki. ;*
      Rozumiem kochana i będę czekać i oczywiście, że chce kolejny co to za pytania wgl.. No wiesz chyba się pogniewamy za to pytanie. ;D Żarcik oczywiście. ;*

      Usuń
    3. Wolałam się upewnić. Cóż, taka już jestem :p A z nextem postaram się jak najszybciej. I obiecuję, że będzie dłuższy :D I mam nadzieję, że przynajmniej równie ciekawy :*

      Usuń
    4. Haha, rozumiem. ;* nawet jeśli będzie taki jak ten, będzie super. Ale oczywiście nie pogniewamy się jak będzie dłuższy. Cóż czytać twoje opowiadanie o czysta przyjemność. ;*

      Usuń
    5. Dziękuję, kochana :-*

      Usuń
  2. Awhh ^^ Co tu dużo pisać ? :> ŚWIETNY BLOG!
    Czekam na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję serdecznie :* Kolejny na pewno w tym tygodniu, ale nie wiem dokładnie, którego dnia :D

      Usuń
  3. Skoro pożyczył jej swoje dziecko, to z pewnością nie jest jej obojętna. Auto dla faceta to jak jakaś część ciała, wiem z własnego doświadczenia;) Ale cóż, piekna scena z nauką strzelania,, bardzo przypadła mi do gustu, wręcz bym powiedziała, że mnie niesamowicie mocno urzekła.
    Wspaniałe opowiadanie, chociaż nie przepadam za Neymarem xd
    W wolnej chwili zapraszam do siebie, opowiadanko o Bartrze ;)
    http://tot-el-camp-es-un-clam.blogspot.com/

    suenos;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa :* No z tym autem to faktycznie jest coś na rzeczy :D I pewnie, że wpadnę na Twojego bloga. :D

      Usuń
  4. Ale co pokrzyżowało ich plany?! ;o nie trzymaj mnie w takiej niepewności ;D przefantastyczny rozdział <3 chce więcej <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie co, ale kto. :p Dziękuję :* A next postaram się dodać jutro lub w środę. ;) <3

      Usuń